Jest 2013 rok. Październik. Pakuję się do Francji. Jadę przez Paryż do Tuluzy. Zatrzymuję się u przyjaciół, potem przyjaciół moich przyjaciół. I jadę na azymut. Ciągnie mnie tam niesamowita siła, bo wiem – skąd, nie istotne – po prostu wiem, że muszę być w Tuluzie na wydarzeniu (to nie przypadek, że je znalazłam w czeluściach internetu – takie sprawy nigdy nie są przypadkiem). Muszę, i już. Choćby nie wiem co!
Jestem. Słucham. Rozmawiam. Obserwuję.
I od tamtego wydarzenia Świat stał się też moim miejscem. 🙂
Zapraszam Cię do świata Zebr. Ludzi czarno-białych.
Jesteśmy tylko tak ślepi, na ile chcemy być. Maya Angelou